Bądź grzeczny!

Nie jestem psychologiem, pedagogiem, ani nie znam się za specjalnie na dzieciach, bo swoje mam dopiero od kilku miesięcy, ale zebrałam już trochę doświadczeń życiowych, coraz cześciej też spotykają mnie przeróżne sytuacje dzieciowe. I w związku z tym, naszła mnie pewna refleksja.

Nie chcę po raz kolejny poruszać tematu zwracania mi przez obcych przeróżnych uwag odnośnie mojego dziecka, lub udzielania dobrych rad w stylu: „nie trzeba go tak przyzwyczajać do bujania, jemu i tak jest wystarczająco dobrze u pani w nosidle” powiedziała matka, idąc z trójką swoich dzieci. Bo ten temat był już tyle razy wałkowany, że za każdym razem jestem jednak w szoku, że wciąż są ludzie, którzy uważają, że powinni takich rad nieproszeni udzielać obcym mamom.

Ale wracając do tego, o czym chciałam napisać.
Ostatnio byłam świadkiem sytuacji, o której od tamtego czasu, cały czas myślę. Rzecz wydarzyła się w miejscu zabaw dla dzieci, podczas aktywności dla nich przeznaczonych. Mama z na oko półtorarocznym dzieckiem pełnym energii, ale nie jakimś „niedookiełznania”, która co chwilę zwraca mu uwagę: nie krzycz tak głośno, bądź grzeczna bo pójdziemy do domu, poczekaj, nie zabieraj mu tej zabawki, oddaj to nie twoja, chodź tutaj, teraz robimy co innego itp itd. W pewnym momencie ktoś delikatnie zwrócił jej uwagę, żeby po prostu pozwoliła dziecku robić to co chce, bo przecież to jest właśnie miejsce i czas do tego przeznaczony. Na co ona, że „nie ma już siły bo dziecko ma tyle energii”. Dostała odpowiedź, że „to przecież dopiero początek”. Ona: „to może być jeszcze gorzej? Ja już nie wyrabiam na zakrętach”. Ktoś inny powiedział z uśmiechem: „nie gorzej, tylko fajniej!”. Na co ona: „łatwo panu powiedzieć, bo pana dziecko siedzi grzecznie”.

I tak jakoś poczułam smutek jak to usłyszałam. Było widać, że pani jest zakochana w swoim dziecku po uszy i pewnie nieba by mu przychyliła, ale ewidentnie gdzieś, coś poszło nie tak… W jaki sposób to dziecko ma się rozwijać, kształtować swoją osobowość, uczyć kreatywności, jeśli gdzie się nie obróci, jest blokowane. Jak ma rozpoznać co lubi, co go interesuje, jeśli nie ma możliwości tego sprawdzić? Jak ma umieć zaznaczać swoje granice, jeśli nie ma możliwości poczuć wolności? Na miłość boską, dzieci nie są po to, żeby były GRZECZNE!!! Jak słyszę to słowo w odniesieniu do dzieci, to aż się gotuję. Ile razy słyszeliście: „o, proszę, jakie ma pani grzeczne dzieci, tak spokojnie siedzą. Chodźcie, dam wam cukierka”, „Noo, to co się teraz mówi Stasiu? Dzię-ku-ję?”, „Zachowuj się! daj cioci buziaczka”, „Dlaczego płaczesz? Przecież nic się nie stało”? Wtf?!
Zastanawialiście się kiedyś co wyrasta z takich dzieci? Które zostały nauczone spokojnie siedzieć, nie biegać, nie krzyczeć, nie zabierać zabawek, nie brudzić się, może też nie płakać i nie robić awantur?
To ja Wam powiem. Z takich dzieci wyrastają stłamszeni dorośli z brakiem poczucia własnej wartości, brakiem asertywności, nie potrafiący komunikować swoich uczuć i potrzeb. Nie róbmy im tego!! Pozwólmy dzieciom być dziećmi. Nie wymagajmy od dzieci, aby w sytuacjach społecznych zachowywały się zgodnie z przepisami, normami i regułami, których one z oczywistych względów nie znają i przecież nie muszą, bo są tylko dziećmi! Nie wciskajmy ich w nasze często chore i zupełnie niepotrzebne kategorie, stereotypy, punkty widzenia. Nie wymagajmy od nich żeby spełniały nasze oczekiwania, nie próbujmy kształtować ich na własne alterego. Nie każmy im realizować własnych wizji i niespełnionych marzeń.
To jest naprawdę okropne uczucie, kiedy całe życie żyjesz z przeświadczeniem, że nie spełniasz czyiś oczekiwań, mimo, że bardzo bardzo chcesz, z ciągłym poczuciem bycia niewystarczającym…

Na FB u Blog Ojciec przeczytałam ostatnio przetłumaczoną historyjkę, którą kiedyś miałam okazje czytać w oryginale. Pozwolę sobie wkleić tutaj to tłumaczenie.
„MAŁY CHŁOPIEC

Pewnego razu mały chłopiec poszedł do szkoły.
Jednego poranka nauczycielka powiedziała:
– Dzisiaj zrobimy rysunek.
– Dobrze! – pomyślał mały chłopiec.
Lubił rysować wiele rzeczy; Lwy i tygrysy, kury i krowy, pociągi i łódki;
Zabrał więc wszystkie kredki z pudełka i zaczął rysować.

Jednak nauczycielka powiedziała
– Poczekaj! – To jeszcze nie czas! I poczekała aż wszyscy będą gotowi.
– Teraz – powiedziała nauczycielka, – Będziemy rysowali kwiaty.
– Dobrze! – pomyślał mały chłopiec.
Lubił rysować piękne kwiaty różowymi, pomarańczowymi i niebieskimi kredkami.

Jednak nauczycielka powiedziała
– Poczekaj! – Pokażę ci jak to zrobić.
I narysowała czerwony kwiat z zieloną łodygą.
– Proszę – powiedziała nauczycielka, – Teraz możesz zaczynać.
Mały chłopiec spojrzał na kwiat nauczycielki, później na swój kwiat. Jego podobał mu się bardziej niż nauczycielki, ale nie powiedział tego. Obrócił kartkę na drugą stronę i zrobił kwiat podobny do narysowanego przez nauczycielkę. Był czerwony, z zieloną łodygą.

Innego dnia nauczycielka powiedziała:
– Dzisiaj zrobimy coś z gliny.
– Dobrze! – pomyślał mały chłopiec.
Lubił glinę. Potrafił zrobić wiele rzeczy z gliny: węże i bałwany, słonie i myszy, samochody i ciężarówki. Zaczął więc ciągnąć i ugniatać swój kawałek gliny.

Jednak nauczycielka powiedziała
– Poczekaj! – To jeszcze nie czas! I poczekała aż wszyscy będą gotowi.
– Teraz – powiedziała nauczycielka, – Będziemy lepili naczynia.
– Dobrze! – pomyślał mały chłopiec. Lubił lepić naczynia. I zaczął robić kilka w różnych kształtach i rozmiarach.

Jednak nauczycielka powiedziała
– Poczekaj!
– Pokażę ci jak to zrobić. I pokazała wszystkim jak zrobić jedno głębokie naczynie.
– Proszę – powiedziała nauczycielka, – Teraz możesz zaczynać.
Mały chłopiec spojrzał na naczynie nauczycielki, później na swoje naczynie. Jego podobało mu się bardziej niż nauczycielki, ale nie powiedział tego. Zwinął swoją glinę znowu w kulkę i zrobił naczynie takie jak nauczyciel. To było głębokie naczynie.

I całkiem szybko mały chłopiec nauczył się czekać. I obserwować. I robić rzeczy tak, jak robiła je nauczycielka. I całkiem szybko nie robił już nic swojego.

Wtedy wydarzyło się tak, że mały chłopiec i jego rodzina przeprowadzili się do innego domu, w innym mieście, i mały chłopiec musiał iść do innej szkoły.

Nauczycielka powiedziała:
– Dzisiaj zrobimy rysunek.
– Dobrze! – pomyślał mały chłopiec.
I czekał na nauczycielkę, aby powiedziała mu co robić. Nauczycielka jednak nic nie powiedziała. Chodziła tylko po klasie.

Kiedy podeszła do małego chłopca, Zapytała:
– Nie chcesz rysować?
– Chcę – odparł mały chłopiec. – Co będziemy dzisiaj rysowali?
– Nie wiem dopóki tego nie narysujesz – odpowiedziała nauczycielka.
– Jak powinienem to zrobić? – zapytał mały chłopiec.
– Jak tylko masz ochotę – odpowiedziała nauczycielka.
– I jakimi chcę kolorami? – zapytał mały chłopiec.
– Jakimi chcesz kolorami – odpowiedziała nauczycielka.

I mały chłopiec zaczął rysować czerwony kwiat z zieloną łodygą.

Autorka: Helen Buckley, The Little Boy
Tłumaczenie: Kamil Nowak, Blog Ojciec.”

Ta historyjka jest tak smutna, że aż mnie ściska w środku…
My rodzice jesteśmy przecież po to, by być dla naszych dzieci przewodnikami, mamy pomóc im odnaleźć siebie i pozwolić rozwinąć skrzydła by mogły wznieść się ku niebu. To jest tak cholernie ciężkie, żeby już na samym początku, w zarodku, nie zgasić w dziecku tego naturalnego płomyka, iskierki, z którą się urodziło. Nie zgasić potencjału, który w nim drzemie. Nie stłamsić jego indywidualności. Osobowość oczywiście można kształtować, ale nie wiem czy wiecie – dzieci rodzą się już z pewnym temperamentem, jednym jedynym takim na świecie, charakterystycznym tylko dla nich, drugiego takiego samego nie znajdziecie. I ten temperament może być kompletnie inny od Twojego. I to jest OKEJ! Zadaj sobie więc trud rodzicu, by poobserwować swoje dziecko, noworodka, niemowlaka, zobaczyć co lubi a czego nie, i pozwolić mu być tym, kim chce być. Zanim wpadniesz w wir gordonek, plastyk, karate, śpiewania, grania, baletu, bycia grzecznym, ułożonym, uśmiechniętym, inteligentnym, ubranym na różowo jak dziewczynka, czy bawiącym się ciężarówkami jak na chłopca przystało…

Masz tylko jedną szansę. I piszę to rownież do siebie.

4 myśli w temacie “Bądź grzeczny!

  1. Jerzy Najberg 17 lutego 2020 — 22:27

    A pamiętasz małą dziewczynkę tańczącą na parkiecie podczas turnieju tańca towarzyskiego? co z tego zostało? Bo to było cudowne. W wychowaniu dzieci są 2 rozwiązania – przykład od nauczyciela (ktokolwiek to jest) i własna inicjatywa. Tego komentować nie będę, ale skąd się wzięły nowatorskie rozwiązania, pomysły wyrastające ponad przeciętność, rewolucyjne wynalazki? Wiadomo. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Jeżeli ta mała dziewczynka na parkiecie to ja, to chętnie bym wróciła do tamtych czasów 🥰

      Polubienie

  2. Ale „W pewnym momencie ktoś delikatnie zwrócił jej uwagę, żeby po prostu pozwoliła dziecku robić to co chce, bo przecież to jest właśnie miejsce i czas do tego przeznaczony. ” to już nie jest nieproszona rada udzielana obcej mamie ?

    Polubienie

    1. Nie opisywałam sytuacji i okoliczności dokładnie ze szczegółami, bo post jest publiczny. Rada nie była nieproszona, a raczej może użyłam złego sformułowania, była to rozmowa między osobami, ktore sie znają.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close