Co zrobiłam, aby odczarować traumę pierwszego porodu? Moje przygotowania do drugiego porodu

Dzisiaj mija 8 dzień od porodu, i tak oto wygląda moje ciało. Na wadze 9kg mniej, nie mam żadnych obrzęków, bóli, czuje się świetne, zupełnie jakbym nie rodziła i nie była w połogu. Od czwartego dnia mam nawał, sutki poranione i bolą, ale jest to ból znacznie mniejszy niż przy nawale, który miałam po pierwszym porodzie, a nawet tym, po odstawieniu Natka od piersi z dnia na dzień.

Pokazuje jak wyglądam nie po to, żeby się porównywać z innymi, czy chwalić jak to szybko można dojść do siebie po porodzie. Robię to, żeby opowiedzieć jak jedna i ta sama kobieta, może mieć diametralnie różne doświadczenia porodowo-połogowe, i że odczarowanie traumatycznego porodu jest możliwe!! A tym samym być może dać komuś nadzieje, bo sama byłam pełna obaw jak to będzie przy drugim porodzie i cały czas nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę i ja SERIO tak dobrze się czuję!!

Pamiętam jak po pierwszym porodzie ledwo się ruszałam, a krocze bolało przez kilka miesięcy. Pamiętam, że na pierwszy spacer z Natkiem szłam jak kaleka, męczyłam się okrutnie jakbym totalnie nie miała kondycji, było mi słabo bo miałam anemię po utracie dużej ilości krwi i wszystko mnie bolało. Pamiętam jak przez długi czas wychodziłam z Natkiem na spacer do parku oddalonego od nas o kilka kilometrów i zawracałam w połowie drogi bo nie dawałam rady. Pamiętam, że psychicznie czułam się fatalnie, codziennie płakałam i patrząc na inne kobiety, które normalnie funkcjonowały po swoich porodach i wracały do formy, wydawało mi się to kompletnie nierealne. Pamiętam jak całymi miesiącami byłam spuchnięta, a kilogramy nie spadały.

Dlatego kiedy zaszłam w drugą ciąże, chciałam zrobić co w mojej mocy żeby się tego drugiego porodu nie bać i żeby się do niego jak najlepiej przygotować fizycznie i psychicznie. Dostałam mnóstwo pytań jak się przygotowywałam i co zrobiłam, że miałam taki dobry poród. Oczywiście nie da się przewidzieć w jakim stopniu moje przygotowania miały wpływ na to jak ten poród się potoczył, ale ja jestem wręcz pewna, że miały ogromne znaczenie, zwłaszcza z perspektywy pierwszego porodu.

1.Po pierwsze i najważniejsze, przez całą ciąże chodziłam na kontrole do fizjoterapeuty uroginekologicznego. Najlepsza Natalia Wawszczyk z FizjoPelvi sprawdzała stan moich mięśni dna miednicy, rozejścia mięśnia prostego brzucha, napięć w ciele, bóli pleców, obrzęków, oklejała taśmami itp. Wyposażyła mnie rownież w zestaw olejków do aromaterapii, które miały wspomóc naturalne wydzielanie oksytocyny przed i w trakcie porodu, zmniejszać ból, relaksować i dodawać energii oraz pomóc w regeneracji po porodzie.

2.Po drugie, przygotowywałam ciało do porodu ćwicząc z kursem dla ciężarnych Kasi Bigos. Żałuje, że miałam siłę i możliwość dołączyć dopiero do 3ciej części kursu dedykowanej III trymestrowi ciąży, ale i tak była to dla mnie świetna forma przygotowania fizycznego poprzez odpowiednio dobrane zestawy ćwiczeń wzmacniających, rozluźniających, rozciągających. Poza tym ogromna dawka wiedzy na temat oddechu w porodzie, pozycji porodowych, czy pracy miednicy. Do tego webinary z ekspertami, medytacje i afirmacje porodowe.

3.Po trzecie przygotowywałam umysł do porodu, czyli pracowałam nad emocjonalnym podejściem do tematu mierząc się z traumą poprzedniego porodu, aby strach nie zawładnął mną podczas drugiego porodu. Postanowiłam spróbować kursu Błękitny Poród Beaty Meinguer, dzięki któremu dowiedziałam się co to jest hipnoporód, jak taki poród przeżyć, oraz nauczyłam się relaksacji, aby mieć kontrolę nad swoimi reakcjami i ciałem podczas porodu. A co najważniejsze, nauczyłam się świadomie oddychać, i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że te techniki oddechowe i wiedza o tym, co się dzieje z ciałem i dzieckiem przychodzącym na świat, jak oddech wpływa na postęp porodu – uratowała mi tyłek (dosłownie i w przenośni). Mimo, że moja położna podczas skurczy partych, kiedy Leo już przychodził na świat i wystawiał główkę, również mnie instruowała co robić, to gdybym sama nie miała tego wiele razy wcześniej przećwiczonego i wypracowanego, tak samo jak metod relaksacji, to w momencie tak dużego bólu (rodziłam bez znieczulenia), jestem pewna, że nie byłabym w stanie zachować spokoju i straciłabym kontrolę nad tym co się ze mną dzieje.

4.Kolejną potężną dawką wiedzy teoretycznej i praktycznej na temat porodu, była dla mnie położna Izabela Dębińska, jej książka „Rodzić można łatwiej” oraz Warsztat Przejścia (czyli praktyczna nauka zarządzania ciałem w trakcie porodu i przejście ścieżki porodowej), który odbyłam z Izą jeszcze przed porodem z Natkiem. Bardzo pomocne są też Izy posty w social mediach, z których można się wiele dowiedzieć na temat chociażby fizjologii porodu. Iza prowadzi rownież kursy online przygotowujące do porodu. Z całego serca polecam, bo Iza jest mistrzynią w swoim fachu.

5.Jak wiadomo, w ciąży ze względu na zmiany zachodzące w organizmie, fizjologiczne, hormonalne, zmieniające sie środki ciężkości, wzrastająca waga, duże obciążenie itp, często pojawiają się różne bóle i kontuzje. Mi oprócz okrutnych bóli lędźwiowo-krzyżowych, przytrafił sie również pod koniec ciąży stan zapalny barku. Z tego typu dolegliwościami warto się wybrać do osteopaty, bo każde takie miejsce bólowe powoduje napięcia w ciele, które przy porodzie mogą mieć duże znaczenie. Ja byłam na dwóch takich wizytach, i przed samym porodem dzięki właśnie osteopacie udało mi się pozbyć bólu barku. Korzystałam z pomocy Krzysztofa z ActiMedica.

6.Chodziłam również na japońskie masaże Kobido, twarzy i górnych partii ciała, z elementami terapii manualnej, ze względu na moje skłonności do kumulowania napięcia i stresu w barkach, karku i szczęce oraz migreny. Co, jak się okazało, wcale nie jest błahym tematem, bo mówi się, że zaciśnięta szczęka, to zamknięta macica. I takie napięcie i zaciskanie szczęki, może zatrzymać lub spowolnić postęp porodu. Brzmi groźnie, prawda? Ja na owe masaże chodziłam do mistrzyni, która czaruje dłońmi – Pauli z Barberian Esthetic. Bardzo polecam sprawdzić gdzie kumuluje się u Was napięcie, czy nie zaciskacie szczęki, nie zgrzytacie zębami. Nie bez powodu jedną z naturalnych metod łagodzenia bólu podczas porodu jest masowanie kobiecie ramion i karku, dlatego warto zadbać o to przed porodem, bo w trakcie porodu najprawdopodobniej będzie już za późno na rozluźnienie skumulowanych przez jakiś czas napięć.

7.Przez ostatnie tygodnie ciąży zdecydowałam się rownież na dietę pudełkową. Mimo przyjmowania probiotyków, miałam tak samo jak w poprzedniej ciąży okropne problemy z zaparciami i hemoroidami. Bałam się, że jak nie poprawie sytuacji z hemoroidami, to drugi poród załatwi je już na amen. Poza tym jak się dowiedziałam, takie notoryczne zaparcia mogą powodować ucisk na szyjkę macicy i jej niewydolność, co też może wpłynąć na postęp porodu. Zdecydowałam się na dietę Juicy Jar, bogatą w błonniki, zakwasy, kiszonki, warzywa, szoty poprawiające metabolizm. Piłam codziennie rano ciepłą wodę z cytryną, dużo pokrzywy i dużo wody. Oczywiście nie mówię, że nie wpadała czasem pizza, lody wieczorami, czy popcorn do serialu, bo wiadomo, że ciąża rządzi się swoimi prawami 😁 ale po wprowadzeniu tych elementów żywieniowych odczułam bardzo dużą poprawę.

8.No i last but not least – już o tym mówiłam, ale napiszę jeszcze tutaj – szczotkowałam na sucho regularnie całe ciało (od 3 trymestru pomijając brzuch), masowałam rollerem (zwykłym za kilkanaście złotych z Rossmanna), nawilżałam. Pod koniec używałam rownież soli epsom na obrzęki. Dzięki tym domowym zabiegom nie puchły mi tak nogi, stopy i dłonie. Teraz po porodzie też nie puchną, a ja już zaczęłam szczotkowanie, brzucha również gdyż dostałam zielone światło od fizjoterapeutki.

To by chyba było na tyle. Ktoś może powiedzieć, że to dużo, że przesada i kto by miał na to wszystko czas i pieniądze. Zdaje sobie sprawę, że pewnie nie każdy miałby możliwość tak o siebie zadbać. Ba! Dla mnie samej, gdyby nie doświadczenia pierwszego porodu, byłaby to gruba przesada i myślałabym: No bez jaj, że jakiś tam masaż twarzy ma mi pomóc urodzić?! Teraz wiem i jestem przekonana, że może żaden z tych elementów oddzielnie nie jest jakimś magicznym lekarstwem na dobry poród, ale wszystkie te czynniki współdziałające ze sobą, połączone z wiedzą i świadomością odbywających sie procesów, zrobiły w moim przypadku genialną robotę! 👌

Po poprzednim porodzie poczułam szacunek i większą akceptację do swojego ciała, jakies wcześniejsze niedoskonałości i kompleksy przestały mieć aż takie znaczenie, przestałam patrzeć na siebie w lustrze tak krytycznie. Ale dopiero po drugim porodzie poczułam prawdziwą moc i sprawczość, kobiecą siłę, której nic i nikt nie dorówna! I jestem z siebie naprawdę dumna! Że dałam radę, rodziłam pięknie i świadomie, jak to powiedział lekarz: jakbym to robiła od zawsze 😉Z całego serca życzę każdej kobiecie takiego porodu!!💪

P.S. Nikt mi nie zapłacił za reklamę i z nikim tego tekstu nie uzgadniałam. Najzwyczajniej w świecie doceniam specjalistów, którzy robią niesamowitą robotę, w ten sposób pomagając innym i chciałam się z Wami tym podzielić. Wiem ile kobiet mierzy się z traumą i boi się kolejnego porodu, dlatego mam nadzieje, że moje doświadczenia i polecenia będą dla kogoś pomocne.

2 myśli w temacie “Co zrobiłam, aby odczarować traumę pierwszego porodu? Moje przygotowania do drugiego porodu

  1. Jestem w 3 trymestrze ciąży teraz i mam okropne problemy z zaciskaniem szczęki – rozluźnianie tych mięśni jest częścią tego masażu japońskiego jak rozumiem? Może głupie pytanie ale czy przy tym masażu leżałas na plecach? Bo ja nie dam już rady leżeć na wznak, a chciałabym spróbować sobie pomóc z tą zaciśniętą szczęką..

    Polubienie

    1. Tak, masuje się całą twarz, łącznie ze szczęką, nawet od wewnątrz w buzi, kark i ramiona. Ja leżałam na wznak z podłożonymi ręcznikami pod kolana, bo mi nie przeszkadzało leżenie na plecach, ale to kwestia dogadania się, bo można łóżko lekko podnieść, tak zeby nie trzeba było leżeć na płasko

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ala Anuluj pisanie odpowiedzi